Rozwój psycho-fizyczny » Łóżeczko pełne dźwięku
Łóżeczko pełne dźwięku
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej stworzyli pierwszy w świecie bezkontaktowy aparat słuchowy dla niemowląt
Umożliwia on terapię już od pierwszych dni życia.
Co
roku w Polsce rodzi się blisko 400 dzieci z głęboką wadą słuchu. Co
najmniej drugie tyle ma niedosłuch średniego stopnia. Około 100 dzieci
rodzi się z wadą wrodzoną. Uszkodzenia słuchu mogą zdarzyć się w każdej
części aparatu słuchowego: przewodzeniowej, w uchu wewnętrznym, nerwie
słuchowym, a nawet mogą to być centralne zaburzenia słuchu.
|
|
Najczęściej spotykanymi czynnikami ryzyka wystąpienia uszkodzenia
słuchu u niemowląt są – zdaniem prof. Henryka Skarżyńskiego, dyrektora
Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie –
hiperbilirubinemia, niska masa urodzeniowa, pobyt w inkubatorze powyżej
10 dni, niedosłuch występujący rodzinnie, leki ototoksyczne stosowane
u dziecka oraz różyczka u matki podczas ciąży. Żeby wdrożyć skuteczne
leczenie, trzeba jak najwcześniej wykryć uszkodzenie słuchu i najlepiej
zrobić to w okresie noworodkowym.
Odpowiednie stymulowanie
– W Polsce program przesiewowy badania noworodków jest powszechny,
istnieje bowiem rozporządzenie ministra zdrowia, które wprowadza
obowiązek przeprowadzenia takiego badania zaraz po urodzeniu dziecka –
mówi doc. Krzysztof Kochanek z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu.
– Po zdiagnozowaniu uszkodzenia słuchu można zacząć leczenie,
a możliwości polskiej audiologii są naprawdę wielkie, jej poziom nie
odbiega od światowego.
– Mamy dobrych specjalistów, nowoczesną aparaturę i dostępnych dla
każdego małego pacjenta 200 ośrodków diagnostycznych – potwierdza doc.
Kochanek.
Przy upośledzeniu słuchu dźwięki dochodzące do ucha wzmacnia się
odpowiednio dobranym aparatem słuchowym umieszczonym w kanale usznym
bądź za uchem. Pozwala on także na łatwiejsze dopasowanie protezy
słuchowej. Jednak, jak mówi prof. Henryk Skarżyński, stosowanie
klasycznych urządzeń w pierwszych dniach, tygodniach czy miesiącach
życia dziecka jest bardzo trudne. Umieszczanie protezy w uchu tak
małych dzieci może być wręcz niebezpieczne – grozi np. zakłóceniem
wzrostu i rozwoju ucha zewnętrznego oraz zniekształceniem kanału
słuchowego. No i zaczynają się poważne kłopoty.
Jeżeli w 2 czy 3 dobie życia dziecka lekarz zauważa jakiś problem ze
słuchem, to w trzecim miesiącu życia może już to zaburzenie w pełni
zdiagnozować, a dopiero w 7, 8 miesiącu można podjąć decyzję
o zastosowaniu implantu. Do tego jednak czasu słuch powinien być
stymulowany, by nie doszło do pogłębienia zaburzenia. Walka o dobry
słuch u niemowląt ma kapitalne znaczenie, bowiem ograniczona percepcja
słuchu w tym wieku może zaburzyć proces nauki mowy, a w konsekwencji
spowodować problemy z nauką w wieku późniejszym.
Jak to działa
Lekarze z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, od dawna poszukujący
możliwości stymulowania słuchu u niemowląt, zwrócili się o pomoc do
inżynierów z Politechniki Gdańskiej. Efekty współpracy okazały się
wspaniałe. Naukowcy z tej uczelni – prof. Andrzej Czyżewski, prof.
Bożena Kostek, doktoranci Maciej Kulesza i Piotr Dalka (wszyscy
z Katedry Systemów Multimedialnych Wydziału Elektroniki,
Telekomunikacji i Informatyki), stworzyli pierwszy w świecie prototyp
bezkontaktowego aparatu słuchowego dla niemowląt. Umożliwia on,
w zasadzie już od pierwszych dni życia, stymulację słuchową
u niemowlęcia z rozpoznaną wadą słuchu.
Urządzenie składające się z głośników i modułu z procesorem DSP
umieszcza się w łóżeczku. Stymulacja słuchu, a tym samym rozwoju mowy,
odbywa się na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest kontakt opiekuna
z dzieckiem poprzez mikrofon bezprzewodowy. Matka nie musi stać przy
łóżeczku dziecka, by dobrze ją słyszało. Drugim sposobem jest podpięcie
do aparatu źródła dźwięku (np. odtwarzacza MP3) z zarejestrowanymi
nagraniami bajek czy muzyki.
Konstruktorzy przewidzieli możliwość umieszczenia na obudowie łóżeczka
dodatkowych mikrofonów, by do dziecka docierały naturalne dźwięki
otoczenia – śpiew ptaków, miauczenie kota czy szum drzew. Wada słuchu
kompensowana jest dla każdego ucha niezależnie, przetwarzanie zaś
dźwięku odbywa się w pasmach częstotliwości, których parametry
wyznaczane są w oparciu o indywidualną charakterystykę wady słuchu
(podobnie jak w tradycyjnych aparatach słuchowych).
Przetworzony sygnał mowy emitowany jest przez głośniki umieszczone
w pobliżu główki dziecka. Dźwięki pochodzące z otoczenia są wzmocnione,
dziecko nie musi czekać kilka miesięcy, aż będzie mogło dobrze słyszeć.
Rozwiązali główny problem
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej pracując nad bezkontaktowym aparatem
musieli pokonać pewną trudność. Otóż jednym z głównych problemów
związanych z pracą aparatów słuchowych jest występowanie tzw.
sprzężenia zwrotnego między głośnikami a mikrofonem, objawiającego się
nieprzyjemnymi dla ucha piskami. W przypadku, gdy rolę protezy słuchu
spełnia zestaw głośników i mikrofonów pracujących w tym samym polu
akustycznym, takie sprzężenia są szczególnie trudne do uniknięcia. By
je wyeliminować, gdańscy wynalazcy zastosowali zaawansowane algorytmy
oparte na wynikach oryginalnych badań naukowych.
– Bezkontaktowy aparat słuchowy dla niemowląt musi teraz przejść wiele
testów i badań. Trzeba sprawdzić jego zalety na wielu małych
pacjentach. Potem musi znaleźć się producent, a dopiero wtedy
przystąpimy do rozmów z NFZ. Jest na to duża szansa, bo urządzenie
będzie tańsze niż tradycyjny aparat słuchowy – powiedział prof. Henryk
Skarżyński.
Zaburzenia narządu słuchu są poważną przeszkodą w rozwoju społeczeństwa
informacyjnego, szczególnie jeśli dotyczą dzieci. W okresie szkolnym
i przedszkolnym, kiedy tworzą się fundamenty kształcenia, niezwykle
istotne jest, by owe zaburzenia nie były barierą w efektywnym
komunikowaniu się dzieci z otoczeniem. Problem jest o tyle istotny, że
– jak pokazały badania przesiewowe prowadzone u dzieci i młodzieży
w wieku szkolnym we współpracy z amerykańskimi naukowcami – zaburzenia
słuchu ma ok. 20% badanych. Niezwykle istotne jest zatem jak
najwcześniejsze ich wykrycie, aby można było zastosować jak najszybciej
odpowiednie leczenie i rehabilitację.
– Programy przesiewowe słuchu robimy okresowo od wielu lat w różnych
grupach, ale głównie w środowiskach wielkomiejskich – mówi docent
Krzysztof Kochanek, sekretarz naukowy Instytutu Fizjologii i Patologii
Słuchu. – Teraz postanowiliśmy przeprowadzić podobne badania na
terenach wiejskich i w małych miastach, a zaczynamy od województw
wschodnich.
Istotny wiek
Program, którego organizatorem jest docent Krzysztof Kochanek, obejmie
blisko 105 tys. dzieci uczęszczających do 6121 szkół podstawowych.
Przede wszystkim siedmiolatków.
– To ważny okres, bowiem częstość występowania zaburzeń słuchu rośnie
wraz z wiekiem. Chociażby dlatego, że wiele jest zaburzeń pourazowych –
uderzenia w głowę, ucho, urazy akustyczne, gdy słucha się długotrwale
zbyt głośnej muzyki, wszelkie infekcje – tłumaczy docent Kochanek.
Badania będą wykonywane przez 100 przeszkolonych badaczy za pomocą
Audiometru S – przenośnego skriningowego audiometru (zbudowanego
w oparciu o komputer typu Pocket PC), którego współautorem jest doc.
Kochanek.
Wyniki badań będą przesyłane do Instytutu Fizjologii i Patologii
Słuchu. Tam zostaną odebrane przez siedzącego przed komputerem lekarza,
który postawi diagnozę i zaordynuje odpowiednią terapię. Wyniki trafią
też do rodziców, wraz z informacją, gdzie powinni się zgłosić, by
dziecko mogło podjąć leczenie finansowane przez NFZ. Badania
przesiewowe będą finansowane przez KRUS.
Źródło: onet.pl
|