&domain Mądre dziecko - portal o rozwoju i edukacji dzieci
        Strona Główna
        Artykuły
        Artykuły naukowe
        Zdrowie
        Opiekunki
        Program Niania
        O nas
        Współpraca
        Kontakt
        Studenci - Publikacje
        Recenzje

    Email:
    Hasło:



Zarejestruj sie!

Zapomniałeś hasła?





Recenzja książki Daniela S. Acuff i Roberta H. Reiher pt.:

„Kidnaping. Jak marketerzy kontrolują umysł Twojego dziecka.”

Wyraźne przestawienie zagrożeń współczesnego świata, na które narażone są dzieci i młodzież, nakreślenie przebiegu rozwoju poprzez kolejne etapy, jakie przechodzą dzieci, ukazanie alternatywnych form spędzania czasu, które mogą zastąpić rozrywkę przed telewizorem bądź komputerem, rady i zalecenia na temat kontroli i cenzurowania postępowania dzieci, propagowanie zdrowego żywienia i wolności od technologii...


Żaden z tych walorów książki nie zmienia faktu, że jest ona pseudopsychologicznym, opartym na niewielu psychologicznych teoriach rozwoju, a bazującym przeważnie na stronach internetowych, poradnikiem skierowanym do rodziców, w dodatku obrażającym swoich adresatów wielokrotnym powtarzaniem tych samych treści, jakby w obawie, że przedstawienie raz jakiegoś komunikatu nie zostanie zrozumiane.

Dla tak surowej krytyki książki, napisanej de facto przez specjalistów z dziedziny marketingu i psychologii, koniecznym jest podanie powodów, dla których ich dzieło uchodzące za niezwykle wartościowe, nazwałam pseudopsychologicznym poradnikiem. Postaram się zatem po kolei omówić moje zarzuty wobec treści i formy „Kidnapped”.


Większość teorii wysuwanych w książce nie ma niestety swojego źródła w teoriach naukowych, a pochodzą najczęściej ze stron internetowych, które niekoniecznie są rzetelnym źródłem informacji.

Kolejny mój zarzut dotyczy treści samych rad, już bez uwzględniania, czy mają one naukowe podstawy, są prawdami ludowymi, czy tez wewnętrznymi przekonaniami autorów. Pozwolę sobie przytoczyć kilka wskazówek, które najbardziej mnie zaintrygowały i zaciekawiły.

Niezwykła przemoc w mediach, muzyce i grach elektronicznych; alkohol, papierosy i narkotyki; broń i internet – jak najszybciej POWSTRZYMAJ lub ZACZNIJ KONTROLOWAĆ swoje dziecko, które ma z tymi rzeczami styczność. (...) Jeśli Twoje dziecko kopie i wrzeszczy z wściekłości – a tak prawdopodobnie będzie – to trudno. Kiedyś Ci za to podziękuje.

Internet – zło, zło i jeszcze raz zło! Autorzy, jak widać z powyższego fragmentu traktują internet na równi ze szkodzącym zdrowiu i życiu używkami i bronią. Najbardziej interesująca jest natomiast rada na bunt dziecka: to trudno. Trudno także, że poza tym, że autorzy zdecydowanie mówią: kontrolować, nie są w stanie powiedzieć JAK kontrolować i jak reagować na opór wobec kontroli. A podziękowanie po wielu latach, nawet jeśli wystąpi, to dla obecnie mających z dzieckiem problemy rodziców – to marna pociecha i motywacja.

Ustal reguły i zagroź surowymi karami za ich złamanie.

Nazwałabym to kolejną radą z cyklu „doraźne i pozorne”. Groźba SUROWEJ kary może bardzo łatwo spowodować zjawisko zwane reaktancją, występujące w sytuacjach, kiedy konsekwencje danego czynu są nieproporcjonalnie duże do przewinienia. Reaktancja polega na wystąpieniu reakcji odwrotnej do pożądanej. Może to mieć miejsce wtedy, kiedy uzasadnienie zewnętrzne (a więc groźba kary) niejako „przysłania” wewnętrzną motywację dziecka do „nierobienia” czegoś ze względu na własną wolę i przekonania. Choć samo ustalenie wyraźnych reguł i granic jest bardzo ważnym zadaniem rodziców, to oczekiwany przez nich efekt ich działań najprawdopodobniej nie zostanie osiągnięty, jeśli zastosują się do drugiej części rady.

(...) pilnuj, by trzymać dzieci z dala od ciemnych „gotyckich” ubrań lub koszulek z napisami związanymi z zespołami rockowymi.

Należy dodać, że rada ta dotyczy dzieci w wieku od trzech do siedmiu lat. Ciężko mi uwierzyć, że jakiekolwiek dziecko w tym wieku zdałoby sobie sprawę z tego, że napis na jego koszulce jest nazwą zespołu. A nawet jeśli, czy identyfikowałoby się z treścią utworów zespołu? Oczywiście, zakładając, że potrafi czytać i zna piosenki tego wykonawcy.

(...) nie wolno pozwalać dzieciom na posiadanie własnych adresów mailowych (...)

Rada ta wydaje mi się o tyle dziwna, że co jakiś czas autorzy radzą także dawać dziecku przyzwolenie na wysyłanie wiadomości mailowych do przyjaciół (choć nie za często, najlepiej tylko w weekendy).

Skontaktuj się z przedstawicielami radia, stacji telewizji kablowej oraz wydawnictw i powiedz im, że nie podoba Ci się to, że we własnym domu musisz się bronić przed szkodliwym wpływem mediów.

„I słusznie. Ma prawo Pani/Panu się to nie podobać! Ale nie rozumiem – dlaczego miałby być to nasz problem?” – odpowiedziałabym będąc którymś z przedstawicieli.

To tylko niektóre z rad, które moim zdaniem, nie prowadzą do rozwiązanie problemu negatywnego wpływu marketingu na dzieci.

Autorzy książki proponują po każdym rozdziale zestawienie w postaci tabelki, w którym porównują codzienne życie i kontakt z mediami tych samych dzieci wychowujących się odpowiednio we wzbogacającym i w zubożającym środowisku. Rozumiem, że ideą takiego zestawienia było celowe wyolbrzymienie „dobrych” zwyczajów w pierwszej rodzinie i „złych” zwyczajów panujących w rodzinie drugiej dla uzyskania wyraźnego kontrastu pomiędzy nimi. Czy jednak cel autorów został osiągnięty? Czy uznane przez nich za optymalne warunki rozwojowe są optymalnymi w rzeczywistości? Analizując charakterystyczne zachowanie dla dzieci wzrastających w „idealnym” domu rodzinnym, nie sposób nie odnieść wrażenia, że dzieci te są opóźnione rozwojowo lub ich rozwój przebiega w sposób zaburzony. Wystarczy zastanowić się nad zachowaniem dzieci w okresie późnego dorastania (16-19 lat), tak opisywanym przez autorów: Żadne z dzieci nigdy nie chciało słuchać muzyki, która budzi zastrzeżenia ich rodziców – ani w domu, ani w radiu samochodowym. Na miejscu rodzica, którego dziecko faktycznie nawet nie chciało (!) sprzeciwić się jego przekonaniom, byłabym mocno zaniepokojona.

Jak już wspomniałam na wstępie, książka „Kidnapped” opiera się na wielokrotnym powtarzaniu do znudzenia tych samych treści. Niektóre z nich są wręcz dosłownym powtórzeniem (np. przy podsumowaniach rozdziałów), inne są parafrazą poprzednich zdań. Odnoszę wrażenie, że gdyby streścić cały poradnik i zamiast czterystu stron zredukować go do czterdziestu stron – nie straciłby nic na swojej zawartości merytorycznej, a pozwoliłoby to zaoszczędzić czas, nerwy i pieniądze czytelników. Właśnie – pieniądze! Chyba, że o te pieniądze właściwie chodzi...

Po przeczytaniu tak obszernej i wszechstronnej krytyki na temat negatywnego wpływu mediów na rozwój dzieci, do głowy przyszło mi się podejrzenie, czy aby sama książka panów Acuffa i Reihera nie jest jednym z tych niszczycielskich i okrutnych chwytów marketingowych. Dziwne i - tak samo jak niektóre teorie przytoczone w książce – niepotwierdzone dowodami podejrzenie. Ale czy zupełnie bezpodstawne?

W początkowym rozdziale książki możemy znaleźć między innymi takie zdanie:

Materializm kupuje nasze dzieci, niestety, z naszą pomocą. Można zauważyć (...) coraz większą liczbę „zepsutych bachorów”. To wszystko oczywiście wzbogacone jest zarówno przez opis tragicznego w skutkach materializmu, opis tragicznego w skutkach kupowania przez niego naszych dzieci, opis tragicznej w skutkach naszej pomocy, jak i opis objawów zepsucia bachorów.

Trudno odmówić racji autorom – zagrożenie wpływem mediów istnieje i jest bardzo poważnym zjawiskiem w naszych czasach, którego rodzicom nie wolno bagatelizować. Jednak czy technika „zastraszania” czytelnika przez kilkadziesiąt pierwszych stron książki nie powinna być uznana za manipulację?

Mechanizm jest prosty. Rodzic czytający książkę przyznaje rację autorom. „Tak! Dzisiejsze dzieci spędzają za dużo czasu przed telewizorem i komputerem! Tak! Gry, w które gra mój syn są bardzo brutalne! Tak! Nie podoba mi się ubiór mojej córki!”, itd. I w tym momencie autorzy trafiają w wrażliwy punkt czytelnika – lęk przed zagrożeniem dla ich dzieci.

Następnie należy rodziców odpowiednio przestraszyć, przestraszyć tak, żeby bali się bardziej, niż bali się nim zaczęli czytać poradnik, który MUSI im pomóc. Doskonale do tego przestraszanie nadają się określenia o pejoratywnym zabarwieniu (np. swoboda seksualna), a także obrazowe metaforyczne wizje zagłady świata ( Czas się zbudzić i zauważyć, że żyjemy w rzeczywistości, która niesie naszym dzieciom zagrożenia, ale nie tylko im, również całemu społeczeństwu i ludziom na całym świecie).

Mocno przerażony rodzic ostatecznie dostaje to, czego oczekiwał – dobrą radę. Odczuwa ulgę i odzyskuje poczucie kontroli, a wszystko to oczywiście zawdzięcza nikomu innemu jak autorom wspaniałej mądrej książki „Kidnapped”.

Nie twierdzę, że nie ma zapotrzebowania na książki o tematyce wpływu marketerów na dzieci. Książki takie powinny być jednak obiektywne, profesjonalne i opatrzone szeroką, dokładną bibliografią. A ich autorzy, by być zaufanymi doradcami –powinni być możliwie nie związani bezpośrednio z opisywaną tematyką. Tymczasem w przypadku książki „Kidnapped” nie jest tak do końca.

Oprócz krytyki samej książki, chciałabym jednak zwrócić uwagę na sprawy, które ona porusza, a które, tak jak wspomniałam, nie są sprawami błahymi.

Oto kilka punktów, które rodzic dbający o prawidłowy rozwój swojego dziecka, powinien znać i stosować wobec swojego dziecka:

1. Kontrola konieczna!

Dziecko jest zbyt małe i niedoświadczone, a producenci gier i programów telewizyjnych zbyt cwani, byś wybór tego, co ogląda i w co gra Twoje dziecko, mógł pozostawić jemu samemu. Nim pozwolisz obejrzeć dziecku film, a nawet bajkę – obejrzyj ją sam, oceń, jakie wartości przekazuje Twojemu dziecku i w jaki sposób to robi.

Poczytaj na temat tego filmu lub bajki. To samo jeśli chodzi o gry komputerowe – koniecznie najpierw sprawdź je sam, nim Twój maluch zacznie zabijać w nich ludzi bez Twojej wiedzy.

2. Czas ucieka!

Czas ucieka i to szybko...a szczególnie dziecku przed telewizorem czy komputerem. Dlatego nie możesz pozwolić na to, by Twoje dziecko samo regulowało sobie czas, jaki spędza oglądając filmy lub grając w gry. Z jednego prostego powodu – ono tego nie potrafi. Wyznacz konkretny czas, nie za długi, np. godzina lub dwie dziennie. Znając granice dziecko czuje się bezpiecznie, bo wie, na ile może sobie pozwolić.

3. Nie panikuj...ale obserwuj!

Bądź bacznym obserwatorem swojego dziecka. Obserwuj jego zachowanie, stroje, plakaty, które wiesza na ścianach swojego pokoju, muzykę jakiej słucha i znajomych, z którymi spędza czas. Nie panikuj, gdy coś Ci się nie spodoba. Porozmawiaj z dzieckiem i przedstaw mu swoje obawy. W ten sposób zdobędziesz jego zaufanie i okażesz zainteresowanie jego osobą. A często wyzywający strój, czy „buntownicza” muzyka są właśnie dziecięcą prośbą o Twoją uwagę.

4. Wykorzystaj co dobre!

Telewizja czy komputer to nie samo zło. Dzięki Tobie media mogą pomóc Twojemu dziecku w nauce, dostarczyć mu rozrywki i modelować pozytywne zachowania. Poświęć czas by wybrać dla dziecka dobry program, dobry film, czy dobrą grę. Takie też istnieją!

5. Hura! Na spacer!

Nie zapominaj – telewizja to nie opiekunka do dziecka i nie zastąpi dziecku kontaktu z człowiekiem. To Ty jesteś nauczycielem swojego dziecka, od którego ono uczy się, jak postrzegać świat, jak odbierać piękno i jak żyć. Nie pozwól byś za parę lat oglądał we własnym domu człowieka wychowanego przez media...bo możesz nie mieć kogo oglądać...


Proste i oczywiste rady? Być może.

Skoro takie proste i oczywiste to dlaczego dzieci zabijając czekają aż martwy kolega wstanie?

Nie popełnij tego samego błędu, co ich rodzice.

ANNA POLASIK
Ostatnio dodane artykuły

Obowiązkowe szczepionki upośledzające dzieci
Telefon komórkowy groźny dla dziecka
Z dzieckiem w bezpieczną podróż
Wygrana wojna o dziecięce serduszka
Jak uodparniać i hartować dziecko?
Właściwa dieta a umysł dziecka
Alternatywne sposoby żywienia dzieci na przykładzie diety wegetariańskiej
Wiejskie mleko może chronić dzieci przed astmą i katarem siennym
Karmiąc dzieci matki zmniejszają ryzyko wystąpienia u siebie ataku serca
Pokaż jak mnie kochasz, a ja Ci zaufam
Najczęściej czytane artykuły

Uwodzicielska Barbie
Zmiany rozwojowe niemowlaka
Zabawy fundamentalne - znakomity program edukacyjny dla dzieci w wieku 0-6 lat
Pomigaj mi, mamo! Język migowy u niemowląt fenomenalnie działa na rozwój mowy i rozwój intelektualny
Inteligencja emocjonalna – jak to działa i co to takiego?
Skutki picia w ciąży bywają dramatyczne…
Telefon komórkowy groźny dla dziecka
Skarbonki w krótkich majteczkach
Odkrycie metody Wygotskiego
Dlaczego muzyka jest ważna w okresie prenatalnym oraz niemowlęcym?
Copyright © 2006-2009. All rights reserverd! Get Firefox